Obserwatorzy

niedziela, 30 grudnia 2012

China Glaze It's a trap-eze! + swatche + wyzwanie

Firma: China Glaze
Kolekcja: Cirque du Soleil: Worlds Away
Numer: It's a trap-eze!
Wielkość: 14 ml
Cena: 387 din (~ 15,5 zł)
Gdzie: Teodora Cosmetics

Pędzelek: Nakrętka dość długo, ale grubości odpowiedniej by się wygodnie ją trzymało w ręcę. Czarna, na górze wypukłe logo China Glaze. Chociaż butelka jest długa i mogłoby się wydawać, że będzie tak samo z pędzelkiem to wcale tak nie jest. Ma on standardową długość, nie jest szeroki, owalny.

Lakier ogólnie: Jest to mleczna biała baza z ogromną ilością różnej wielkości kropek - niebieskich, zielonych, pomarańczowych, żółtych, fioletowych i białych. Nabierają się one na pędzelek bez żadnych problemów. W zależności od umiejętności i chcianego efektu musimy nałożyć dwie lub trzy warstwy (u mnie dwie na środkowym i małym palcu, na pozostałych trzy). Przyznam, że po nałożeniu efekt mnie nie olśnił. A po kilku minutach spodobało mi się to co mam na pazokciach i nosiłam to mani z radością. Przetarte końcówki zauważyłam czwartego dnia. Ale naprawdę musiałam się bardzo przyglądać, bo nie jest to widoczne z racji koloru bazy. Odprysków brak. Jedyne do czego mogę się przyczepić to zmywanie. Mimo że skorzystałam z metody foliowej nie było łatwo. Z prawą ręką poczekałam jednak dłużej i zeszło bez większych problemów. Lakier przypomina lakier z serii JJ od Golden Rose. Numer 108 o ile dobrze pamiętam. Opinia taka po oglądaniu Waszych postów, bo ja go nie posiadam. Zastanawiałam się jak by wyglądała ta Chinka na białym lakierze i możecie to zobaczyć na ostatnim zdjęciu.








Duże zainteresowanie wzbudziła moja druga Chinka Whirled Away. Jest to po prostu bezbarwna baza ze srebrnym brokatem, czarnymi paskami, małymi czarnymi plastrami miodu i większymi białymi. I szczerze mówiąc ciężko to wyłowić.


1. China Glaze Whirled Away solo
2. Essence 02 Alice had a vision - again + China Glaze Whirled Away
3. 02 Essence Alice had a vision - again + srebrny brokat She Bunny od Aury (podobny motyw widziałam na jednym serbskim blogu, chciałam zobaczyć jak to wygląda, bo wciąż myślę nad mani na sylwestra, i dalej nie wiem co zmalować...)
4. Flomar Supershine 14 (nowo zakupiony, na zdjęciu wyszedł jak zwykły fiolet, naprawdę ma w sobie duuużo brokatu i bardzo się mieni)


Kupiłam też sobie maseczkę, bo mnie naszła ochota na zrobienie przed sylwestrem :D.


Mój były wkleił mi to zdjęcie na tablicę na fejsie z dopiskiem 'myślę, że nie zrobisz tego'.


Co? Ja nie zrobię?! JA?! Niech no ja tylko wrócę do Opola do mojego lakierowego pudełka! :D

Życzę Wam wszystkim wspaniałej imprezy sylwestrowej!

sobota, 29 grudnia 2012

Tagi dwa ;)

Miał się dzisiaj pojawić post o chinkach. Ale zaczęłam czytać drugi tom 'Gry o tron' i tak mnie wciągnęło, że nie zrobiłam dzisiaj kompletnie nic poza czytaniem ;). Ale żeby nie było posuchy to odpowiadam dziś na dwa tagi. Otagowała mnie Madzia.


 
Zasady TAGu:
Zabawa polega na tym, aby podać 6 pomysłów, które uważasz, że relaksują.
Następnie należy otagować 5 blogów.
Moje sposoby na relax: 1. Koncert, najlepiej jakiegoś lubianego zespołu
2. Czytanie książki
3. Dobry serial
4. Spacer w jakimś spokojne miejsce
5. Mecz, oczywiście na stadionie na Klubie Kibica ;)
6. Impreza, najlepiej z bliskimi znajomymi, którzy zaakceptują cie nawet gdy za dużo wypijesz :P
 
 



Zasady:
1. Odpowiedzieć na pytania
2. Wkleić baner.

3. oTAGować przynajmniej 5 osób


Pytania:

1.Ulubiony zimowy lakier do paznokci?
Chyba nie mam ulubionego, ale na pewno wszelkie niebieskości. Chociaż ostatnio najczęściej używam brokatów, glitterów itd.

2.Ulubiony zimowy produkt do ust?
Tak jak cały rok ;). Błyszczyk.

3.Najczęściej ubierana część garderoby w zimie?
Ciepłe skarpetki. Wełniane lub frotte.

4.Najczęściej ubierane akcesoria?
Nienawidzę czapek, rękawiczki też mi przeszkadzają. Tylko szalik noszę ;).

5.Ulubiony zapach/świeczka na zimę?
Cynamon.

6.Ulubiony zimowy napój?
 Grzane piwo z cytryną, pomarańczą i goździkami! <3

7.Ulubiony Świąteczny film?
 Nie mam szczerze mówiąc. Ogólnie mało filmów oglądam. Bardziej seriale ;).

8.Ulubiona Świąteczna piosenka?
Jedną ostatnio wstawiałam, więc żeby się nie powtarzać:
 
 


9.Ulubiona zimowa przekąska/potrawa?
Zimowa? Hmm, czekolada :D. A potrawa... Chyba nie mam. Przez cały rok kocham pierogi ruskie :D. A jeśli ma być świąteczna to pieczone pierogi z kapustą i grzybami babci ;).

10.Twoja ulubiona ozdoba Świąteczna na ten rok?
 Żadna, bo żadnej nie miałam.

11.Co jest na pierwszym miejscu na Twojej Świątecznej liście?
 Nic, chyba... :D 

12.Jakie są Twoje plany na tegoroczne Święta?
Już po świętach, ale w tym roku nie miałam świąt ;). O tym już pisałam wcześniej.
 
Jako, że po świętach już dawno to do drugiego tagu nie otaguję nikogo. A do pierwszego taguję... każdego kto dotrwał do tego momentu posta! O! :D

czwartek, 27 grudnia 2012

moje pierwsze Chinki ;)

Wczoraj w Nowym Sadzie otworzyli nowy sklep. Dziś z kolei była tak piękna pogoda, że aż szkoda było nie wyjść na spacer. Nie wiem ile było stopni, ale ludzie chodzili bez czapek, nauszników, szalików, z rozpiętymi kurtkami albo i bez nich. Restauracje i bary wystawiły na ulice stoliki i parasolki, a uliczni kupcy licznie wrócili do sprzedaży na rynku. Poza tym miałam ochotę na pizze. Poszłam więc pooddychać świeżym powietrzem.

No, ale miałam o sklepie... Wczoraj otworzyli w Nowym Sadzie sklep Teodora Cosmetics, w którym można kupić artykuły z hurtowni Alexandar Cosmetics.



Szczęśliwie dla mnie, a pechowo dla mojego portfela sklep znajduję się prawie po drodze na mojej drodze do centrum (masło maślane...). Wystarczy skręcić w przedostatnią uliczkę i dojść nią do końca. Tak więc zboczyłam z drogi i ruszyłam w stronę sklepu. Już z daleka rzuciły mi się w oczy drzwi z reklamami kosmetyków. Do środka weszłam niepewnie.
-Dzień dobry! - powitała mnie serdecznie młoda kobieta, a mężczyzna, zapewne jej mąż, uśmiechnął się do mnie i skinął głową. Rozejrzałam się po ścianach. Jakiś starszy mężczyzna stał na drabinie i coś majstrował przy świetle. Produktów nie było dużo, ale od razu zauważyłam szafę china glaze. Podeszłam do niej i zaczęłam oglądać lakiery z najnowszej kolekcji Cirque du Soleil: Worlds Away.
-To najnowsza linia. Niesamowicie wyglądają na paznokciach - powiedział mężczyzna z uśmiechem.
-Wiem - odpowiedziałam spoglądając na niego - jestem lakieroholiczką. - I w tym momencie właścicielom zabłysły oczy. Zaczęła się rozmowa o tym, że jestem z Polski, że mam bloga, koło 50 lakierów, ale to dopiero początki itd itp. Okazali się bardzo sympatycznymi ludzi i znającymi się na rzeczy. Dziękowałam sobie w myślach, że śledzę kilka serbskich blogów i znam odpowiednie słownictwo ;). W sklepie poza China Glaze znajdziemy też np lakiery Seche, płytki ze stempelkami, lakiery do ozabiania paznokci, mnóstwo gadżetów, farbki akrylowe, pędzle, naklejki, szablony do wzorów 3D na paznokciach i wszystko czego dusza zapragnie. Raj dla lakieroholiczek ;). Właściciele tłumaczyli się, że dopiero otworzyli, ale po nowym roku na pewno będą mieli więcej wszystkiego.
Ostatecznie wyszłam tylko z dwoma chinkami It's a trap-eze! oraz Whirled away, każda w cenie 387 dinarów, co daje nam około 15,5 zł za sztukę.



Żegnając się zachęcali mnie bym wróciła w styczniu przed wyjazdem. Odpowiedziałam, że na pewno przyjdę. I wtedy pewnie poszaleję. Tyle na ile pozwoli mi portfel ;).

Jak myślicie, który lakier wylądował na moich paznokciach od razu po powrocie? :)

Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda sklep w środku zapraszam tutaj.

Pe. eS. Tak, tak. Miałam być w Sarajevie. Plany się pozmieniały a to za sprawą pewnego plakatu:



Pewnie poza sylwestrową datą nic Wam ten plakat nie mówi. Po krótce dwóch z moich wariatów bawi się w dj'ke i vj'ke i na sylwestra grają imprezę. Bawiłam się przy nich na imprezie urodzinowej i była to najlepsza urodzinowa impreza ;). Więc wyczuwam udany sylwester ;>. Wygląda to tak (uwielbiam jak 'tańczą' xD):

 
Czy może być coś piękniejszego niż sylwester w mieście, które się kocha z ludźmi których się kocha? :)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Choinkowo i świątecznie ;)

Święta, święta. A więc świąteczne zdobienie. Na początku chciałam zrobić bardzo modną choinkę i obecną na prawie każdym blogu. Zmieniłam jednak zdanie i zrobiłam coś innego. Ale mi się nie spodobał efekt, więc zmyłam ;). I powstała skromna, młoda choinka w lesie :D. I chociaż nie jest nadzwyczajna to mi się podoba. Teraz jak patrzę na paznokcie to mogłam zamienić zielenie tzn. lakierem którym zrobiłam choinkę pomalować paznokcie i odwrotnie. Trudno. Na ostatnim zdjęciu, które jest zrobione z lampą 'prześwietlił' się paznokieć z choinką, ale to zdjęcie najlepiej oddaje pozostałe paznokcie ;).




Użyte lakiery:


Moja kolacje wigilijna*.


-burek pica - czyli ciasto francuskie (każdy płat nasmarowany jest masłem, więc jest to mega tłuste) z nadzieniem pizzowym (ser, szynka, pieczarki, pomidory). Są też z mięsem, serem, szpinakiem, ziemniakami, cukinią, jabłkami i Bóg wie czym jeszcze ;).
-czekolada 'Najlepsze życzenia' z cynamonem, rodzynkami i herbarnikami
-grejfrutowe piwo ;)
-cukierki
-czekoladowy mikołaj
-pomarańcze - nie znalazłam ulubionych zielonych grejfrutów, które kojarzą mi się ze świętami, są więc pomarańcze ;)
-baklava - ciasto, również z ciasta francuskiego i również każdy płat nasmarowany jest masłem. Nadzieniem są orzechy i migdały, a całość nasączona jest ogromną ilością miodu. Kaloryczna bomba ;). Ale uwielbiam baklave i nic na to nie poradzę :P.

Dostałam dziś bardzo dużo smsów i wiadomości z życzeniami. To bardzo miłe. Myślałam, że gorzej to zniosę psychicznie, ale chyba właśnie dzięki pamięci bliskich poczułam się tak dobrze. Rozmowy przez telefon z mamą, ojczymem, babciami, ciocią i tatą też były miłe. Jedna z babć tak się ze mną zagadała, że spaliła karpia :D.

I na koniec moje słodkości <3 (syn przyjaciół z Bośni) z prezentem ode mnie. Mały uwielbia bajkę 'Auta', więc jak zobaczyłam piernik z autem... musiałam kupić ;).


Życzę Wam wszystkim wesołych, ciepłych i rodzinnych świąt oraz żeby Mikołaj/Gwiazdor/Dziadek Mróz (w zależności kto prezenty Wam przynosi) trafił z prezentami. U mnie trafił z tego co słyszałam. Tylko chyba nie dotarła do niego informacja o miejscu mojego pobytu ;), bo paczki zostawił w Polsce.

*Tą kolacje wigilijną weźcie z przymróżeniem oka. Jestem ponad 1000 km od domu, nie mam dostępu do kuchni, więc nawet gdybym chciała coś zrobić świątecznego nie mam jak.

Tak już naprawdę na koniec moja ulubiona świąteczna piosenka.

śnieżne paznokcie

Śnieżynka to kolejny motyw, który pojawił się na wielu blogach. Nie mogłam więc się nie zainspirować i nie zmalować swojej śnieżynki ;). Wyszła mi bardzo pokracznie i nie przypomina płatka śniegu. Ale za to bardzo podoba mi się połączenie miyo cool blue z nowo kupionym srebrnym lakierem she bunny od aury.





Wczorajsza impreza udana. Koncert Dubiozy ledwo się zaczął to się skończył tak szybko to minęło! Bawiłam się świetnie. Bardzo się też cieszę, że udało mi się spotkać z chłopakami po wszystkim chociaż na 10 min. Ich uśmiechy na mój widok, przytulanie i buziaki na powitanie i pożegnanie, żarty... Aż się czuje, że traktują mnie jak siostre (w Bośni, gdy ktoś jest ci bliski nazywasz go siostrą/bratem, pojęcia przyjaciel praktycznie się nie używa). Wspaniale było spotkać się z kimś bardzo bliskim, bo już zaczynało mi być ciężko samej tutaj.

sobota, 22 grudnia 2012

cienie do powiek Beilizi

Firma: Beilizi
Numer: 6809
Wielkość: Nigdzie nie ma podanej, ale raczej duża :D
Cena: 150 din (~6 zł)
Gdzie: serbski Chińczyk

Opakowanie: Okągłe i duże, ledwo mieści mi się w dłoni. Spód jest czarny, a wierzch jest przezroczysty ze złotymi napisami. Opakowanie wykonane jest z plastiku, który nie wygląda na trwały. Zamyka się na zatrzask. Na opakowaniu nie mam żadnych informacji poza nazwą firmy i numerem.



Cienie ogólnie: Paletka składa się z ośmiu cieni w niebieskich, zielonych i szarych odcieniach, jest także czarny cień. Widać w nich brokat, ale po nałożeniu na powiekę nie są aż tak brokatowe. Szczerze mówiąc podczas kupowania paletki nie wiedziałam co o niej myśleć. Spodobały mi się jednak kolory, a kto za taką cenę by nie kupił? ;) I bardzo się cieszę, że ją kupiłam! Mogłoby się wydawać, że cienie kupione u Chińczyka wcale nie będą trwałe. A tu niespodzianka! Są bardzo trwałe! Gdy zmalowałam pierwszy makijaż i po 12 h spojrzałam w lustro cienie wyglądały tak samo jak po nałożeniu. Nie zeszły ani trochę. I to bez bazy. Podobają mi się też kolory na powiece, bo wyglądają trochę inaczej niż się wydaje gdy patrzymy na cienie. Ja się zakochałam i przed wyjazdem na pewno pójdę po drugą wersję kolorystyczną (mimo, że są tam odcienie różu, którego nie znoszę :P).

Makijaże wykonane paletką:















Wiem, brwi, czasem sklejone rzęsy (mój tusz miał chwilę buntu, ale już wrócił do normy) i umazałam się tuszem na jednej powiece przy niebieskościach.

piątek, 21 grudnia 2012

Miyo mini drops nr 52 cool blue

Firma: Miyo
Kolekcja: mini drops
Numer: 52 cool blue
Wielkość: 8 ml
Cena: 5,49 zł
Gdzie: SP

Pędzelek: Nakrętka jak to w miyo, czarna, odpowiedniej długości i grubości. Pędzelek średniej długości, czyli standardowej. Nie gruby, owalny, prosto ścięty.

Lakier ogólnie: Jak już pewnie wiecie kocham niebieskości. Wszelkie niebieskie lakiery są przeze mnie zauważane w pierwszej kolejności. Nie mogłam więc pominąć cool blue od miyo. Kolor kojarzy mi się z bezchmurnym niebem. Nałożyłam dwie warstwy, ale jakby się uprzeć można by pewnie dać jedną grubszą. Konsystencja nie jest ani za rzadka, ani za gęsta, więc lakier się nakłada bez większych problemów. Końcówki zaczęły się przecierać trzeciego dnia, odprysk pojawił się czwartego. Przy zmywaniu trochę brudzi skórki. Bardzo lubię lakiery miyo i na pewno jeszcze jakieś wpadną w moje łapki ;).

czwartek, 20 grudnia 2012

Raport z obczyzny part 2 ;)

Zobaczcie co przyniósł mi sveti Nikolaj! Wczoraj w Serbii slava svetog Nikolaja, czyli nasze Mikołajki. Choć nie do końca. Bo tutaj to naprawdę wielkie święto. Ze względu na to, że patronem połowy rodzin w Serbii jest właśnie Nikolaj (Każda prawosławna rodzina ma swojego patrona, w dniu jego imienin urządza się slavę - czyli 'imprezę' rodzinną. Jest muzyka, góra jedzenia, prezenty i dużo radości.). Tutaj się mawia, że 'połowa Serbów urządza slavę, a druga połowa do kogoś na nią idzie' (na slavę zaprasza się głównie rodzinę, ale także bliskich znajomych). W związku z tym na uczelni nie było zajęć, wszelkie sklepy były pozamykane lub otwarte do 14, a od rana można było usłyszeć huki petard. I mi się udzielił świąteczny dobry nastrój. Ale, ale... miałam pokazać co mi przyniósł Nikolaj!



No dobra, dobra. Po prostu nie mogłam się powstrzymać przed wejściem do drogerii Lilly, a co za tym idzie nie mogłam wyjść z pustymi rękoma. Przecież potrzebne mi jakieś świąteczne lakiery ;). Poza tym wcześniej nie spotkałam się z firmą Aura. Pojawił się też czekoladowy deda mraz.




Dziś uciekając przed miejskim zgiełkiem i hałasem wybrałam się na spacer do Petrovaradinu - miasteczka za Nowym Sadem. Właściwie wystarczy przejść przez Dunaj. Można też dojechać autobusem miejskim lub pociągiem, jeśli ktoś jest wygodny ;). Ja jednak preferuje spacery, komunikacji miejskiej używam tylko jeśli muszę. Nie z oszczędności. Po prostu lubię spacerować.



W Petrovaradinie znajduję się twierdza, która jest świetnie zachowana. Budowano ją aby zablokować turecką armię. Pechowo zanim ją skończyli Turcy zrezygnowali z ataków, a Serbię zaatakowali Węgrzy z drugiej strony. Do 1999 roku Petrovaradin z Novym Sadem łączyły trzy mosty. Jednak podczas wojny z Kosovem NATO zbombardowało wszystkie mosty. Co w sumie nie jest zrozumiałe, bo Novy Sad jest na północy Serbii, a Kasovo na południu... Po wojnie odbudowano jeden z mostów na miejscu starego i wybudowano dwa nowe.



Aby wejść na twierdzę musimy pokonać ogromną ilość schodów. Szczególnie uciążliwe są gdy idziesz po ciemku zatunelowaną częścią, gdzie światła sztucznego prawie brak.


Ciekawą rzeczą jest zegar, który ma odwrotnie założone wskazówki - mała wskazuje minuty, a duża godzinę. Miało to na celu zmylenie wroga ;).



Z samej góry możemy podziwiać panoramę Novego Sadu, Petrovaradinu oraz Dunaj. O teh porze praktycznie brak tam turystów. Jest to wspaniałe miejsce na wyciszenie się. Od czasu do czasu słychać tylko z daleka pociąg lub przejeżdżające auta. W twierdzy petrovaradińskiej podoba mi się też to, że możemy chodzić praktycznie wszędzie. Po każdym 'piętrze', zaglądać w zaułki, i co nam tylko wpadnie do głowy ;). Nigdzie nie ma zakazów, strażników, nikt cię nie obserwuje, nie zabrania. Czujemy się swobodnie. A teren jest naprawdę ogromny. Pod twierdzą jest ponoć labirynt tunelów, w którym łatwo się zgubić. Czytałam, że nawet gdy twierdza była w użytku nikt nie znał wszystkich dróg. Każdy dowódca znał tylko fragment. A wszystko na wypadek gdyby jakimś cudem wróg wszedł do tunelu i nie miał łatwo. Sama jeszcze nie schodziłam do tunelów. Odpycha mnie ta ciemność przez którą i tak nic nie zobaczę, a jeszcze się zgubię i co będzie? ;)



Jelenie od razu skojarzyły mi się z 'Grą o tron', którą obecnie czytam.


Na terenie twierdzy jest też planetarium.



Gdy zaczęło się sciemniać wróciłam do Nowego Sadu. Powoli zaczyna się czuć świąteczną atmosferę.




Jutro wieczorem przyjeżdża moja koleżanka ze Słowenii, a w sobotę rano kolega z Bułgarii. Już w sobotę Koncert Godine, czyli koncert roku. O ile jutro nie nadejdzie koniec świat ;). Najbardziej się cieszę na koncert moich wariatów z Bośni. Nie widziałam ich od sierpnia. Zdjęcia ze stycznia. I szczerze mówiąc nie wiem kto nam te zdjęcia robił. Chyba ktoś z obsługi Stodoły, ale ręki nie dam sobie uciąć. Bo nie będę miała jak pomalować paznokci na ręcę, która zostanie :D.






Zainteresował Was ten post? Chcecie żeby czasem się takie pojawiały? Czy uważacie, że powinnam się trzymać kosmetycznych tematów?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...